Image

Koncert Katarzyny Groniec

„Urodziłam się 22.02.1972 w Zabrzu. Szybko zaczęłam mówić, ale nie chciało mi się chodzić. Żeby mnie sprowokować do wysiłku kładziono zabawki trochę dalej niż na wyciągniecie ręki. Udawałam, że ich nie widzę i bawiłam się palcami. Zadebiutowałam na komunii siostry mając 1,5 roku. Ku ogólnej konsternacji Mazurkiem Dąbrowskiego…”. Tak mówi o sobie Katarzyna Groniec, artystka która okrasi swym głosem pewien poniedziałkowy wieczór w Mosińskim Ośrodku Kultury.


  • Katarzyna Groniec – wokal
  • Adam Skrzypek – bass, moog
  • Bogdan Skiedrzyński – gitara
  • Filip Miguła – klawisze
  • Tomek „Harry” Waldowski – perkusja
  • Maciej Prokopowicz – realizacja nagłośnienia
  • Marcin Smiatek – realizacja oświetlenia

Album „Konstelacje” to taka łamigłówka, a może układanka? Może to być odkrywanie, wędrówka, poddanie się emocjom albo wszystko razem.
Pewnie warto wiedzieć, że 23-letnia księgowa Evelyn McHale 1 maja 1947 roku wjechała na 86 piętro Empire State Building, powiesiła na balustradzie swój płaszcz, napisała krótki list i skoczyła… Ciało Evelyn wbiło się w dach limuzyny stojącej pod wieżowcem. Przypadkowy przechodzień Robert Wiles, student z aparatem niemalże od razu zrobił zdjęcie. Gdy po paru tygodniach fotografia zjawiskowo wyglądającej, martwej kobiety pojawiła się w gazecie Life uznano ją za obraz „najpiękniejszego samobójstwa”. Narzeczony Evelyn, 24-letni Barry Rhodes z którym miała wziąć ślub miesiąc później, przeżył następne 61 lat samotnie…
Pewnie warto zwrócić uwagę na jedno słowo w tytułowym utworze Konstelacje: eon. Eon może oznaczać miliard lat, ale może to też być niezdefiniowany bliżej czas od powstania naszego Wszechświata do jego nieuchronnie nadchodzącej zagłady. Nie powinno nas to jednak martwić – Wszechświatów jest wiele, a George Saunders, którego proza zainspirowała artystkę do napisania piosenki „Kto” twierdzi, że między nimi jest jeszcze Bardo.
W ten album można wejść głębiej, ale można inaczej, tylko na emocji, pokładach własnej wrażliwości i oceanie własnych, indywidualnych skojarzeń – to wszystko jest przecież takie ulotne… Przecież każdy ma swoją rybę, każdy na swój sposób czuje tego chłopca o buzi miękkiej jak kwiat tulipanowca, każdy ma swoją niezgodę i swój własny bunt, każdy szuka swego własnego spokoju i własnej równowagi. Każdego dnia ryba jest inna, chłopiec jest inny, a nasz spokój i równowagę odnajdujemy w czymś innym. Może też nie być kolejnego dnia – tutaj, bo gdzieś na pewno jest.